piątek, 11 listopada 2016

V - Push&Pull 2/3



Znaleziony obraz

        Cóż, wyszło troszkę inaczej, niż się spodziewałaś. Następny dzień wcale nie był lepszym dniem. Wręcz przeciwnie, przez pewien czas wspominałaś go jako jeden z gorszych w twoim życiu. Dlaczego? Bo chłopaki nie wyjechali od razu następnego dnia. Wręcz przeciwnie, zostałaś z nimi uziemiona do końca wakacji. A zaczęło się tak niewinnie… Rano, gdy wszyscy wstaliście, zebraliście się w salonie, by przedyskutować kwestię pomyłki. Gdy tylko weszłaś do salonu, cały zespół i twoje przyjaciółki już tam byli. Zauważyłaś V ściśniętego na kanapie pomiędzy Jungkookiem a Jiminem. Gdy tylko cię ujrzał, zaśmiał się pod nosem i obrócił w stronę ściany, jakbyś była gadem, którego się brzydził. Tego było za wiele. W nocy sporo myślałaś o wczorajszym wieczorze, doszłaś do wniosku, że cóż, może przesadziłaś, więc twoim ambitnym planem na dzień dzisiejszy było pogodzenie się z chłopakiem i zażegnanie waszej kłótni. Miałaś dobre chęci, ale jego zachowanie sprawiło, że całkowicie zapomniałaś o swoich zamiarach Co za palant – pomyślałaś, i pospiesznie usiadłaś koło Min Ah. Jeszcze tylko parę godzin, i nieproszeni goście znikną, a ty będziesz mogła cieszyć się resztą wyjazdu z przyjaciółkami.


         - ____________, dobrze, że jesteś. Mamy problem – powiedziała Min Ah patrząc na ciebie z powagą. Zaczęłaś zastanawiać się, o co mogło jej chodzić. Przez twoją głowę przeszła pewna myśl, którą szybko od siebie odgoniłaś. Nie, to niemożliwe. Na pewno nie chodzi o to. ___________, ogarnij się. – uspokajałaś sama siebie w głowie.
- O co chodzi? Chyba nie o domek? Dzwoniliście do pana Parka? Wszystko już wyjaśnione? Pakujecie się i  jedziecie, prawda? – zapytałaś szybko, starając się, by twój głos brzmiał spokojnie.
- Właśnie o to chodzi. Dzwoniliśmy do pana Parka. On sam nie wie, jak to się stało, ale domek jest zarezerwowany na nas i na was, na ten sam termin, na ten sam okres czasu. – Powiedział Namjoon, patrząc na ciebie z powagą.
- I co w związku z tym? Trzeba to jakoś załatwić. My byłyśmy pierwsze, prawda? – zapytałaś, patrząc się na swoje przyjaciółki.
- Właśnie w tym problem. Przez awarie systemu doszło do tej pomyłki, a po naprawie nie ma żadnych dokumentów potwierdzających czyjeś pierwszeństwo. W ośrodku nie ma też wolnych domków –powiedział lider, a ci zrobiło się słabo.
- I co teraz,  co zrobimy? Czekałyśmy na ten wyjazd tyle czasu. Na pewno stąd nie wyjedziemy – powiedziałaś z pewnością
- My walczyliśmy o te dwa tygodnie wolnego. Nie ma szans na przełożenie naszego terminu. Po powrocie siadamy i zabieramy się za nową płytę. To nasz ostatni czas na odpoczynek – powiedział Jimin, kręcąc się niespokojnie na kanapie.
- Spokojnie, na pewno znajdziemy jakieś wyjście z tej sytuacji. Musi być dobrze. Coś wymyślimy. – powiedziała Chung Hae, choć w jej głosie brakowało jej zwyczajnej pewności siebie. W pokoju zapadła cisza. Każdy intensywnie myślał o sposobie rozwiązania problemu, gdy usłyszałaś głos.
- Ja mam pomysł – powiedział Taehyung – zostańmy tu wszyscy. Każdy z nas ma do tego prawo. Jest nas 11 osób, ale mamy 5 pokojów razem z salonem. Wczoraj daliśmy sobie radę, więc czemu nie możemy zostawić tego stanu rzeczy do końca wyjazdu?
- To wykluczone – krzyknęłaś, ale twoje słowa zostały stłumione przez krzyki reszt.
- Faktycznie!
- Myślicie, że damy radę?
- Oczywiście!
-Nikt nie ma nic przeciwko, prawda? Jeśli komuś nie podoba się taki stan rzeczy, może pojechać do domu – zapytał się V, patrząc się  prosto na ciebie. Ah, chciał cię wykurzyć! Spojrzałaś na swoje przyjaciółki, na ich błagalne miny. Tak się cieszyły z tego wyjazdu. A ty obiecałaś sobie wczoraj, że będziesz bardziej kontrolować swoje emocje. Co szkodzi spróbować. Reszta chłopaków jest w sumie spoko. Muszę tylko unikać tego idioty. To do zrobienia – pomyślałaś sobie w duchu.
- Jeśli nie będziemy wchodzić sobie  drogę, to myślę, że możemy tak zrobić –gdy tylko wypowiedziałaś te słowa, twoje przyjaciółki przytuliły ciebie i zaczęły skakać jak szalone, a chłopaki przybili piątkę. Będzie dobrze. Musi być – pomyślałaś.

      Byłoby dobrze. Przez następne dwa dni przyzwyczaiłaś się do chłopaków. Jungkook był jak słodki, młodszy brat, któremu lubiłaś pomagać i się z nim wygłupiać, Jimin i J-hope byli znakomitymi kompanami do zabaw i żartów, z Sugą i Rap Monsterem lubiłaś rozmawiać, a Jin był znakomitym kucharzem, z którym uwielbiałaś przebywać w kuchni i wymieniać się nowinkami dotyczącymi przepisów. Był jeszcze kot, który łasił się do ciebie za każdym razem, gdy cię widział, jakby chciał ci podziękować za to, że uratowałaś go przed śmiercią z rąk seryjnego mordercy. Jeśli chodzi o kota, to po pierwszym dniu spędzonym razem zaginął ,jednak chłopaki stwierdzili, że to nie pierwszy raz, więc na pewno wróci, jak zawsze. Polubiłaś chłopaków.  No, prawie wszystkich, bo towarzystwa V wprost nie mogłaś zdzierżyć.Za każdym razem, gdy cię widział, patrzył się na ciebie tym swoim lekceważącym spojrzeniem i wyśmiewał twój każdy, nawet najdrobniejszy błąd. Przy nim twoje nerwy zdawały się znacząco skakać do góry, i choć z natury byłaś osobą spokojną, każde spotkanie z chłopakiem podnosiło twoje ciśnienie do granic możliwości. Dlatego postanowiłaś go unikać, jak najbardziej się dało. I wszystko  szło w dobrym kierunku, do momentu wieczoru, w którym Jimin, pod wpływem wypitych wcześniej dwóch „buteleczek” piwa wpadł na pomysł gry w butelkę, która została ochoczo przyjęta przez wszystkich mieszkańców. Cóż, na początku źle nie było. Wszyscy byli lekko wstawieni, zadowoleni, roześmiani. J-hope tańczył taniec na stole, Jimin opowiadał o swoim pierwszym pocałunku (Hyung, ale bajerujesz – stwierdził Kookie po wysłuchaniu przesadnie  wyssanej z palca opowieści Jimina o jego pocałunku na plaży, w świetle księżyca podczas jazdy konnej, z rosyjską modelką), Suga tańczył Ice Cream Cake z  entuzjazmem uczestnika krajowego konkursu, a Min Ah z Rap Monsterem odgrywali balkonową scenę z Romea i Julii. Do momentu, w którym butelka wskazała wprost na Taehyunga.
- O, Tae! Co by ci tu wymyślić – powiedział Hoseok, patrząc się przebiegle na kolegę. W pewnym momencie jego wzrok spoczął na tobie i momentalnie się rozpromienił.
- Wiem ! Pocałuj ____________ – krzyknął rozentuzjazmowany swoim pomysłem. Jego plan wszystkim przypadła do gustu, co można było zauważyć po ich krzykach i klaskaniu. Wszystkim, prócz wam. Spojrzałaś przerażona na V, a on patrzył się na ciebie tym swoim lekceważącym wzrokiem.
- Hyung, oszalałeś. Ja mam TO pocałować? Każ mi zjeść żabę, węża, skoczyć do kominka, cokolwiek. Wszystko jest bardziej racjonalne niż to – powiedział chłopak po chwili. Wszyscy umilkli.  Reszta zespołu zaczęła uciszać V, a Min Ah wpatrywała się w ciebie z przerażeniem. W tym momencie twoje chowane od paru dni emocje wybuchły.
- TO?! Od kiedy jestem TYM? Ty niewychowany chłopaku. Jestem twoją nooną, to po pierwsze. Po drugie, myślisz, że zgodziłabym się na coś takiego?!  Przeproś mnie w tym momencie! – krzyknęłaś. Aż zachciało ci się płakać. Po raz pierwszy ktoś tak otwarcie cię obraził. Nie byłaś na to przygotowana.
- Mówię, jak myślę. Nie chcę tego robić, i tyle. Ogólnie, nudzi mnie już ta wasza nudna gra. Grajcie sobie sami, ja idę spać – powiedział chłopak, patrząc się na ciebie z lekceważeniem, po czym wstał, i  poszedł do pokoju. W salonie ciągle panowała cisza, atmosfera zmieniła się o 180 stopni.
- __________, wszystko dobrze? – zapytała po chwili Min Ah, patrząc się na ciebie z uwagą.
- Nic mi nie jest. Idę spać. Wy bawcie się dobrze. – powiedziałaś, po czym udałaś się do pokoju, który dzieliłaś z przyjaciółką. Czułaś się, jakbyś miała się popłakać. Wiedziałaś, ż chłopak cię nie lubił. Nie wiedziałaś jednak dlaczego, aż tak on cię nienawidził. Z głową pełną myśli położyłaś się spać.  Ciągle jednak miałaś nadzieję, że ten wyjazd nie będzie taki zły, na jaki się zapowiadał.
W ciągu następnych kilku dni unikałaś Taehyunga jak ognia. Gdy on wchodził  do pokoju, ty z niego wychodziłaś. Gdy on siedział z Jungkookiem przed telewizorem i ty przyszłaś zawołać ich na obiad, on wyszedł na dwór i wrócił po kilku godzinach. Gdy mieliście całą ekipą oglądać film, skończyło się na tym, że ani ty, ani on nie zeszliście na dół do reszty tylko dlatego, by nie spotkać siebie nawzajem. Wasze zachowanie zaczęło przeszkadzać reszcie domowników, którzy po paru dniach znoszenia takiej atmosfery w domu spotkali się na naradzie wojennej w kuchni.
- Jest tak. Te dwa debile nie umieją się z sobą dogadać . – Rozpoczął lider poważnym głosem – Musimy coś z tym zrobić, bo tak już nie może być.
- Racja. Aż mnie ciarki przechodzą, gdy tych dwoje zachowuje się w ten sposób. Musimy coś z tym zrobić. Czas na rewolucję! – Hoseok podniósł rękę, stojąc przy stole niczym słynna Rewolucja na barykadzie.
- Tym bardziej, że Tae nigdy się tak nie zachowuje! To do niego strasznie niepodobne! – powiedział Jimin, podjadając świeżo upieczone ciasteczko Jina.
- Zostaw to gorące. Ale faktycznie, V nigdy się tak nie zachowywał – powiedział najstarszy z chłopaków.
- ________ też nigdy taka nie była, zawsze jest taka spokojna – powiedziała Kyung Mi
- Może się w sobie zakochali?! Wow, fajnie by było, historia jak z bajki. Czuuuuję, co się święci, ał, za co? – J-hope przerwał swój monolog uderzony przez lidera gazetą.
- Głupoty gadasz, to masz. Ale fakt, musimy coś z tym zrobić. Może damy im trochę sam na sam? Może to ich do siebie przekona.
- Ale jak to zrobić, przecież oni nie zostają w jednym pomieszczeniu nawet pięciu minut? – zapytała Chung Hae, mrużąc oczy
- Spokojnie, ja się tym zajmę – powiedziała twoja przyjaciółka  z przebiegłym uśmieszkiem.


       - _________, my wychodzimy do miasta, chcesz iść z nami? – zapytała Kyung Mi, pojawiając się przed tobą z nikąd. Siedziałaś właśnie na leżaku i czytałaś ulubioną książkę. W końcu czułaś, że było tak, jak sobie wymarzyłaś. Słońce pięknie świeciło, w koło piękne widoki, ty miałaś w końcu czas dla siebie. Pragnęłaś odpocząć, i miałaś na to odpowiednie warunki.
- Niee, ja zostanę, popilnuję domu. Jedźcie, i bawcie się dobrze. Tylko pilnujcie Jimina, on ma tendencje do wpadania w kłopoty – westchnęłaś. Ostatnim razem, jak byliście na zakupach w mieście, chłopak zgubił się na rynku. Dwie godziny zajęło wam znalezienie waszej zguby, a gdy w końcu na niego wpadliście, siedział z dwoma staruszkami przy stoliku, dając im podpisane płyty zespołu i zapraszając je na najbliższy koncert.
- Spokojnie, tym razem nam nie ucieknie. Yonggi stwierdził, że będziemy go prowadzić na smyczy.- Zaśmiała się twoja przyjaciółka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dziesięć minut później z domu nie wyszedł Suga prowadząc Jimina na sznurku przywiązanym mu do szlufki spodni. Gdy młodszy tylko cię zobaczył, od razu krzyknął:
- Noona, ratuj! Patrz, co oni chcą ze mną zrobić! Żeby gwiazdę  prowadzić na smyczy, jak jakiegoś psa! Powiedz im proszę, cokolwiek!
- Nie marudź, to twoja kara za ostatnie zachowanie. Przyda ci się trochę ogłady. – Yoongi popatrzył znacząco na kolegę, po czym mrugnął do ciebie.
- Jimminie, niestety, nic nie mogę zrobić. Ale baw się za mnie – krzyknęłaś, śmiejąc się ze zbolałej miny Parka. Gdy wszyscy byli na dworze, zauważyłaś, że wśród towarzystwa brakuje jednej osoby.
- A Taehyung nie idzie? –  zapytałaś przyjaciółki
- Nie, stwierdził, że woli zostać w domu, pooglądać telewizję. Więc, jak już zostajecie oboje w domu, to zróbcie proszę obiad – powiedziała, uśmiechając się szelmowsko.
- Niee, wiesz co, ja jednak chętnie pójdę z wami do miasta, już jestem gotowa – zerwałaś się z leżaka, jednak twoja przyjaciółka była już obok reszty grupy, która pospiesznie oddalała się od domu.
- Za późno. Miłej zabawy. Porozmawiajcie sobie – zdążyłaś jeszcze tylko usłyszałaś głos Min Ah, gdy wraz z resztą zniknęli za zakrętem.

       Poszłaś więc do kuchni i zaczęłaś robić obiad. W lodówce miałaś mięso mielone i pomidory, w szafce walało się samotne opakowanie makaronu. Cóż, z tym wielkim zaopatrzeniem mogę sobie poeksperymentować – pomyślałaś z przekąsem i zabrałaś się do zrobienia jedynej rzeczy, na jaką pozwalały ci obecne składniki,  czyli spaghetti. Po chwili zatraciłaś się w gotowaniu, podśpiewując swoją ulubioną piosenkę. Uwielbiałaś gotować -  od kiedy pamiętasz przygotowywałaś posiłki  z mamą dla taty i młodszego brata. Kroiłaś cebulę, gdy poczułaś, że ktoś na ciebie patrzy. Obróciłaś głowę i zobaczyłaś przyglądającego ci się V.
- Co jest? Spadaj –burknęłaś w jego stronę. Chłopak jednak dalej stał niewzruszony, opierając się o framugę drzwi.
- Namjoon Hyung właśnie napisał mi, że mam ci pomóc zrobić obiad. Obowiązkowo. Będę z tego rozliczony. Tylko dlatego tu jestem. Poza tym, jestem głodny, a chciałbym coś zjeść. Patrząc się na ciebie boję się jednak, że mogę dzisiaj nie zjeść nic – uśmiechnął się z przekąsem.
- Nie musisz się martwić. Prędzej z twoją pomocą zagłodzimy się na śmierć. Idź skąd przyszedłeś, okłam RapMona że mi  pomogłeś. Nie potrzebuje cię – powiedziałaś, odwracając się i wracając do przerwanego zajęcia. Po chwili usłyszałaś jednak odsuwane krzesło od stołu. Odwróciłaś się ponownie, i zobaczyłaś V rozwalonego na krześle, podrzucającego w ręce jabłko.
- Co ty tu jeszcze robisz? – zapytałaś zirytowana.
- Jestem. Jak nie chcesz, żebym ci pomógł, to chociaż ci poprzeszkadzam. – odpowiedział chłopak z ironicznym uśmieszkiem. Ahh, jak on cię denerwował. Przypomniała ci się jednak wczorajsza wieczorna rozmowa z Min Ah, w której obiecałaś jej, że postarasz się tolerować chłopaka w jak największym stopniu.
- Jak już siedzisz, to przydaj się chociaż na coś. Ugotuj makaron. Chyba wiesz, jak to się robi? –powiedziałaś, po czym odwróciłaś się z powrotem do deski. Myślałaś, że chłopak odpyskuje coś i odmówi wykonania zadania, jednak on bez słowa wstał, wziął garnek i nalał do niego wody. Ehh, nie jest tak źle. Wytrzymamy dzisiaj razem.
Po chwili usłyszałaś dzwonek swojego telefonu, więc wyszłaś z kuchni i poszłaś odebrać. Kuchni raczej nie spali, więc mogę go w niej zostawić - pomyślałaś. Jak bardzo się myliłaś. Przez telefon rozmawiałaś może z 5 minut, gdy usłyszałaś krzyk. Gdy zeszłaś na dół, dodatkowo poczułaś  dziwny zapach. Ktoś pali plastik na dworze? Pomyślałaś, po czym zeszłaś na dół. To co tam zobaczyłaś, przeraziło cię. W garnku na gazie owszem, gotował się makaron. ale w doszczętnie stopionym już opakowaniu. Do tego na środku kuchni stał V, trzymając się za rękę, która obficie krwawiła . Co się tu działo? Co ten kretyn zdążył zrobić w ciągu 5 minut z sobą i kuchnią? – pomyślałaś, po czym jak najszybciej wyłączyłaś gaz, wylałaś wodę i otworzyłaś okno.
- Niedobrze mi – usłyszałaś głos Taehyunga. Odwróciłaś się i spojrzałaś na chłopaka. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
- Taki z ciebie facet, że nie umiesz znieść widoku krwi?  -powiedziałaś kpiąco. Gdy spojrzałaś na chłopaka ponownie, zrobiło ci się go jednak żal. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Siadaj na krześle- powiedziałaś, po czym zaczęłaś szukać apteczki. Ten, posłusznie jak nigdy, usiadł i zaciskał powieki jak najmocniej, jakby bał się widoku, jaki może zobaczyć po ich otworzeniu.
- Ah, jak dziecko – powiedziałaś, zaczynając opatrywać ranę chłopaka. – Powiesz mi,  jak to się stało?- zapytałaś.
- Wstawiłem makaron. I chciałem się oprzeć o blat. Ale głupi nóż. Specjalnie go tam położyłaś prawda, chciałaś mnie zabić – krzyknął chłopak. No cóż, starałaś się być miła, ale jeśli nie, to…
- Sam się opatrz. Odechciało mi się ci pomagać – powiedziałaś, wstając, jednak chłopak, mając ciągle mocno zamknięte oczy,  złapał cię za rękę
- Nie, proszę. Boję się widoku krwi, od kiedy byłem mały. Powiedzmy, że uwierzę, że nie chciałaś mnie zabić. Zgoda? – zapytał. Cóż, jak miał zamknięte oczy i się bał, wyglądał nawet słodko. Może wcale nie był taki zły . _________, o czym ty właśnie pomyślałaś?! – skarciłaś się sama w myślach.
- Już. Uważaj następnym razem, nie mam zamiaru bawić się w twoją pielęgniarkę. A, i uwaga na przyszłość. Gotując makaron, wrzucamy go bez opakowania – powiedziałaś, uśmiechając się ironicznie.
- Wiem. Zrobiłem to, by cię zdenerwować – odpowiedział V szelmowsko – Idę na górę, jestem ranny. Poradzisz sobie sama. Jak coś, powiedz hyungowi, że ci pomagałem. Pa – powiedział, idąc na górę. Nie, to jednak jest szuja, której nie warto ufać –pomyślałaś, wracając do gotowania.


      Gdy reszta domowników wróciła, obiad czekał już na stole, a ty siedziałaś na kanapie i oglądałaś telewizje. Taehyung jak tylko poszedł „ranny” do swojego pokoju, tak nie wyszedł z niego do tej pory.
- O, __________, jak dobrze, jestem taki głodny! – krzyknął Kookie na widok jedzenia, podbiegł do stołu i od razu nałożył sobie na talerz porządną porcję. Jakie to dziecko jest kochane i słodkie – pomyślałaś, patrząc na maknae, który jadł twoje dzieło z prędkością światła.
- Noona, nawet nie wiesz, co oni mi zrobili! Chciałem dać swój autograf takiej pani z psem, podszedłem do niej, a oni mnie odciągnęli od niej przez to coś – powiedział Jimin z miną szczeniaka, pokazując na swoją prowizoryczną smycz – I jeszcze wołali za mną „Jimin, do nogi”. Jak tak można traktować ulubieńca publiczności, taki wspaniały wokal, wybitnego tancerza, genialnego … - nie dowiedziałaś się jednak, kim genialnym w swoim umyśle był Park, bo w tym momencie Suga zatkał mu usta ręką, kończąc tym samym jego monolog.
- Geniuszu, zamknij się w końcu. Bo za karę będziesz chodził na tej smyczy do końca wakacji.  – Powiedział Yonggi, zerkając  na młodszego z uśmiechem, na co ten spojrzał na niego naburmuszony, nie mówiąc już jednak ani słowa.
-_________, jak ładnie to wygląda. Jesteśmy tacy głodni! – powiedziała Chung Hae, siadając obok maknae, który właśnie pochłaniał trzeci talerz spaghetti
- Ciekawe, czy jest odpowiednio dużo cebuli? Wygląda trochę blado, ja bym dodał więcej pomidora.-mamrotał Jin, patrząc na twoje dzieło, w duchu modląc się, by nie okazało się lepsze od jego wersji, co byłoby hańbą i zniewagą dla takiego wybitnego, kulinarnego umysłu jak jego.
- Mam nadzieje, że Taehyung pomógł ci trochę? – zapytał się Namjoon, patrząc się na ciebie.
- Eh, ugotował makaron. Dzięki bogu nie zepsuł  obiadu, więc możecie jeść w spokoju, nie otrujecie się – powiedziałaś z uśmiechem
- On już jadł? Może zawołam go na obiad? – powiedział Hoseok, jednak w tym momencie po schodach zszedł V, który najwyraźniej usłyszał waszą rozmowę.
- O, jesteście już. I obiad jest. Zjem u siebie w pokoju. – powiedział, patrząc się na ciebie, po czym wziął swoją porcję i poszedł z  powrotem na górę.
- Nie zjesz z nami? –krzyknął za nim Jin, jednak nie doczekał się odpowiedzi.
- Co mu się stało w rękę? Noona, wiesz? – zapytał Kookie z pełnymi ustami, patrząc się na ciebie znad talerza jak psiak znad swojej miski.
- Jest kaleką, i tyle Chyba nic nowego? Jedzcie, bo będzie zimne. – powiedziałaś, po czym pochyliłaś się nad miską i zaczęłaś jeść, przez co nie zauważyłaś spojrzeń wymienionych ukradkiem przez resztę grupy.


     - Dlaczego oni dalej ze sobą nie rozmawiają? – Chung Hae stała oparta o zlew i bawiła się widelcem. Po zjedzonym obiedzie, kiedy zmęczona poszłaś do swojego pokoju zdrzemnąć się na chwilkę, w kuchni odbywała się druga narada wojenna.
- Nie wiem. Te dwa debile są naprawdę uparte. Nie wiem, co z nimi zrobić. – powiedział Yonggi, patrząc się w okno.
- Naprawdę, nie rozumiem. Gotowanie jest takie fajne, tak zbliża ludzi. – powiedział Jin, zdziwiony.
- Może to nie dla nich. Może mieli za mało czasu? Musimy wymyślić coś innego – powiedział Namjoon z namysłem.
-  Ja tam ciągle twierdzę, że oni na siebie lecą! I love you baaabeee, lallalallala – zaśpiewał J-hope,  wykonując przy tym ruchy bliżej niezidentyfikowanego tańca.
- Głupoty gadasz, hyung. Przecież oni się unikają jak mogą – powiedział Jimin, patrząc się na starszego jak na debila.
- Młody jesteś, życia nie znasz. Taki z ciebie znawca miłości prawdziwej, jaki z ciebie gwiazdor. Czyli żaden – odpowiedział tancerz, patrząc się na Jimina z uśmiechem.
- Yah! Jak możesz obrażać filar zespołu i ulubieńca koreańskiej publiczności?! – krzyknął Jimin i ruszył w pogoń za Hoseokiem, który czym prędzej czmychnął z pokoju. Gdy dwójka chłopaków ganiała się po pokoju, z którego co chwilę dochodziły krzyki i wyzwiska, reszta zespołu i twoje przyjaciółki kontynuowali naradę.
- Musimy coś  zrobić. Coś mocniejszego. Dać im więcej czasu. – powiedział Namjoon z namysłem.
- Chyba mam pomysł… - powiedziała Kyung Mi z uśmiechem.


      Następnego dnia wstałaś troszkę później, niż zazwyczaj. Wczoraj dość długo siedziałaś z przyjaciółkami, grałyście w gry i ogólnie plotkowałyście. Gdy otworzyłaś oczy, Min Ah nie było już w pokoju. Zeszłaś na dół, by poszukać przyjaciółki, jednak na dole było cicho. Zdecydowanie za cicho. Coś jest nie tak. Gdzie oni wszyscy są? – pomyślałaś. Przeszłaś się po mieszkaniu, gdy w końcu zauważyłaś karteczkę leżącą na stole w kuchni.
 _________, TAEHYUNG. MUSIELIŚMY PILNIE WYJŚĆ. WAŻNA SPRAWA. PROSZĘ, POSPRZĄTAJCIE MIESZKANIE, BO WIECZOREM PRZYJDZIE PAN PARK! SPRAWA ŻYCIA I ŚMIERCI. PROSIMY WAS, NIE ZABIJCIE SIĘ. POZDROWIONKA
P.S. HYUNG, NIE ZABIJ SIEBIE ANI NOONY. KOOKIE
P.S.2. ZNOWU NAŁOŻYLI MI SMYCZ. SKOCZĘ Z MOSTU I POCIĄGNĘ YONGGI HYUNGA ZA SOBĄ. ŻEGNAJCIE PRZYJACIELE. WASZ UMIŁOWANY PARK JIMIN
P.S.3. NIE SŁUCHAJCIE GO. SPRZĄTAĆ. TERAZ. YONGGI.
Ehh. Znowu zostawili cię z tym debilem. I znowu zlecili ci zadanie, które musiałaś wykonać z nim. A może nie muszę? – pomyślałaś, ale twój zdrowy rozsądek szybko przywrócił cię do porządku. Pan Park przychodzi dzisiaj. Sama sobie nie poradzę. No cóż, jakoś to będzie__________, wytrzymasz. – podjęłaś decyzję, po czym poszłaś po chłopaka. Gdy zapukałaś do drzwi pokoju, nikt ci nie odpowiedział. Pomalutku otworzyłaś drzwi, i weszłaś. Taehyung spał  rozwalony na łóżku. Wygląda nawet słodko. – pomyślałaś i spojrzałaś na chłopaka. Cóż, był przystojny, tego nie mogłaś mu odmówić. Ale przy tym był chamem i prostakiem. Ale jakim słodkim chamem – przez twoją głowę przeszła myśl. W tym momencie chłopak westchnął przeciągle i usłyszałaś jego głos:
- Długo masz zamiar stać tak i się na mnie patrzeć? Podobam ci się? – powiedział, otwierając oczy i odwracając się w twoją stronę. – Sorry, wiem, że jestem przystojny, ale nie jestem zainteresowany, więc spadaj – dodał, po czym odwrócił się tyłem do ciebie i wrócił do spania. Nie, miałam zaćmienie mózgu. Jednak debil. – pomyślałaś, po czym podeszłaś do chłopaka i szturchnęłaś go w plecy.
- Wstawaj. Zostaliśmy oboje wystawieni. Reszta poszła niewiadomo gdzie, a my sami musimy posprzątać całe mieszkanie. Pan Park dzisiaj przyjdzie, więc musi być czysto. – powiedziałaś, patrząc się na chłopaka wyczekująco. On jednak ani drgnął.
- Nigdzie nie idę. Sprzątaj sama. Nie chce mi się. Wracam spać. Dasz radę sama, a hyungom powiesz, że ci pomogłem. Teraz spadaj. Zakłócasz mi powietrze. Dobranoc – powiedział chłopak, nawet się nie obracając.
- Nic z tego.  Ruszasz tyłek i mi pomagasz. A jak nie, to owszem powiem twoim hyungom. Jak wczoraj z czystej złośliwości omal nie podpaliłeś mieszkania. Wybór należy do ciebie. Będę na dole. – powiedziałaś zdenerwowana, po czym wstałaś i zeszłaś na dół. Zejdzie to zejdzie, nie to nie. Nie będę się tej gnidy o nic prosić. – pomyślałaś, po czym zaczęłaś szykować środki czystości . Po chwili usłyszałaś głośne stukanie na schodach. Ujrzałaś Taehyunga, ciągle jeszcze zaspanego, lecz ubranego i gotowego do walki z brudami.
- To co mam robić? – zapytał, patrząc się na ciebie.
- Musimy ustalić plan działania. Trzeba umyć okno w salonie i w kuchni, poodkurzać, umyć podłogę i wyprać firanki. Zacznijmy może od okna. Wiesz, jak to się robi? – zapytałaś ironicznie.
- Nie martw się. Wiem co mam robić – odpowiedział ci chłopak z przekąsem i poszedł przygotować potrzebne wam rzeczy.
- Ta, ostatnio też tak mówił. –mruknęłaś sama do siebie, po czym podążyłaś za chłopakiem.

      Początkowo nie szło źle. Okno w salonie lśniło czystością i świeżością, obyło się bez żadnych wpadek. Siedzieliście obok siebie, każde z wasz szorowało swoją stronę z uporem maniaka, i milczeliście. Wasza rozmowa ograniczała się do lakonicznego pytania Taehyunga „Widzisz jakieś smugi?” i twojego „Nie” jako odpowiedzi. Gdy skończyliście salon, zaczęliście myć okno w kuchni. Tu sprawa była bardziej skomplikowana, gdyż okno znajdowało się wyżej, przez co  ty musiałaś stać na blacie, a Taehyung podtrzymywał cię, oraz podawał ci gąbkę i płyn. Wszystko szło dobrze, dopóki uwagi V nie przyciągnęło coś na zewnątrz.
- O Mruczek! – krzyknął V, patrząc się przez okno. Spojrzałaś w kierunku, w którym patrzył się chłopak, i faktycznie, stał tam czarny kocur chłopaków. Mieli rację, wrócił – pomyślałaś. I w tym momencie poczułaś, że twoja noga obsuwa się z blatu. Taehyung, podekscytowany powrotem kociego przyjaciela puścił cię i stał teraz, wyglądając przez okno, a ty… no, ty właśnie miałaś zamiar zaliczyć swoje zderzenie z ziemią. Tylko sobie nic nie połam –  pomyślałaś spadając, gdy poczułaś, że czyjeś silne ręce obejmują cię a ty upadasz na coś zdecydowanie miększego niż ziemia. Umarłam, leżę na chmurze, czy coś – pomyślałaś, jednak po chwili twoja chmura się odezwała.
- Ile ty ważysz. – Niemiła ta chmura – pomyślałaś, gdy nagle odzyskałaś rozum i zrozumiałaś, że nie, nie leżysz na chmurze, tylko na Taehyungu. Wstałaś pośpiesznie otrzepując ubranie, a po chwili chłopak zrobił to samo.
- Cicho. –powiedziałaś, nie patrząc na chłopaka.
- Powinnaś mi podziękować, a nie uciszać- powiedział V, patrząc się na ciebie spod przymrużonych powiek.
- Podziękować? Przecież to twoja wina! Ty mnie puściłeś!  - powiedziałaś rozzłoszczona.
- Ale cię złapałem, więc moja praca chyba wykonana, prawda?- odpowiedział chłopak. Faktycznie, gdyby cię nie złapał, twój krótki upadek mógłby skończyć się gorzej. W sumie, powinnam mu podziękować. Mógł mnie zostawić i śmiać się z tego, że upadłam. Może on naprawdę nie jest taki zły? - pomyślałaś
- Pff. Niech ci będzie, dziękuje. Zadowolony?  - powiedziałaś, patrząc się na chłopaka.
- Powiedzmy. A teraz, gdy już jestem ranny, idę odpocząć. Ahh, mój bark… Te kobiety, ciągle z nimi problemy – usłyszałaś jeszcze mruczenie chłopaka, gdy szedł po schodach na górę. I znów zostałaś sama. Chyba nigdy nie zmienisz zdania o  tym chłopaku…

       Podczas, gdy Taehyung w bólu cierpiał na rany otrzymane w pojedynku z podłogą, ty zdążyłaś wykonać większość zaplanowanych obowiązków. Odkurzyłaś, umyłaś podłogi, powycierałaś kurze. Zostało ci tylko wypranie firanek, które dzień wcześniej nieuważny Hoseok  zachlapał kawą. Gdy tak stałaś i patrzyłaś się na stertę koronek leżących przed tobą, usłyszałaś głos zza pleców.
-Co się tak patrzysz na te firanki? Pierwszy raz widzisz?- odwróciłaś się i zobaczyłaś Tae opartego o framugę drzwi.
- Dobrze, że jesteś. Bierz je i za mną – powiedziałaś do chłopaka, po czym ruszyłaś w stronę łazienki znajdującej się na piętrze.
- Dlaczego mam je brać? – usłyszałaś za sobą krzyk chłopaka.
- Bo mi się nie chce! – Myślałaś, że chłopak nie wykona twojego zadania, jednak, ku twemu zdziwieniu, po chwili zobaczyłaś stertę firanek idącą w twoją stronę. Taehyung rzucił przyniesione przez siebie rzeczy pod twoje nogi i już miał zamiar wyjść. Twoje plany były jednak inne.
- Gdzie idziesz? Stój w tej chwili! Ja idę dokończę sprzątanie dołu, a ty wstaw to do prania. Umiesz chyba, prawda? – zapytałaś go, uśmiechając się i wychodząc z łazienki.  Tak naprawdę wszystko było zrobione, ale …cóż, gdy chłopak wykonywał twoje zlecenia, czułaś się jakoś lepiej, więc postanowiłaś go wykorzystać. Należy mu się – pomyślałaś, rozsiadając się wygodnie na kanapie i włączając telewizor. Po chwili przysnęłaś i nie zauważyłaś nawet, gdy Taehyung przyszedł do pokoju i usiadł na kanapie obok ciebie.

     Obudziło cię coś mokrego. Jakby deszcz kropelkami spadał ci na głowę. Czyżby dach przeciekał?  - pomyślałaś, jeszcze zaspana.
- Dlaczego pada? – usłyszałaś głos obok siebie, i ujrzałaś Taehyunga śpiącego obok ciebie na kanapie. Co on u robi?- pomyślałaś, gdy znów poczułaś coś mokrego na twarzy. Spojrzałaś w górę i zobaczyłaś coś, co się przeraziło. Na suficie właśnie tworzyła się duża plama, z której co chwilę spadaly pojedyncze kropelki. Na górze jest łazienka. Co się tam właś… - pomyślałaś, gdy usłyszałaś obok słowa, które wszystko ci rozjaśniły:
- Cholera. Firanki.
Tak. Firanki. Tam prały się te cholerne firanki. Ale jak ty zrobiłaś… Zaraz, to nie ty robiłaś pranie. To był…
-  Taehyung, co ty najlepszego zrobiłeś – krzyknęłaś, zerkając się na chłopaka.
- Pranie – odpowiedział ten, patrząc się na ciebie nic nierozumiejącym wzrokiem. Zerwałaś się i pobiegłaś do łazienki. Po chwili usłyszałaś tupot nóg chłopaka biegnącego za tobą. Gdy dobiegłaś, otworzyłaś drzwi. To co tam zobaczyłaś, przeszło twoje wszelkie wyobrażenia. Cała łazienka wypełniona była pianą, która teraz wylewała się na korytarz. I to nie byle jaką, bo RÓŻOWĄ.
- Ooh- usłyszałaś za sobą głos. Odwróciłaś się, i zobaczyłaś winowajcę całego zamieszania.
- Czy zamknąłeś klapę od pralki?!– krzyknęłaś na chłopaka, który podrapał się zmieszany po głowie.
- Nie pamiętam. Zadzwonił telefon, poszedłem odebrać, nie pamiętam – powiedział, patrząc się na ciebie.
- Nie no, trzymajcie mnie, bo padne. – krzyknęłaś, wchodząc po pianie do łazienki, by jak najszybciej wyłączyć nieszczęsną pralkę. W łazience pachniało … truskawkami? Mieliście płyn do płukania zapachu truskawek? Nagle cię olśniło.
- Kim Taehyung. Czego ty wlałeś do pralki? – zapytałaś się, patrząc na pachnącą i kolorową pianę.
- Całą buteleczkę takiego ładnego płynu z truskawką. I jeszcze czegoś obok z maliną. Żeby ładnie firanki pachniały – usłyszałaś. Tak. Ten idiota zrobił pranie w twoim różowym płynie do kąpieli. To by wyjaśniało ilość piany znajdującej się na podłodze.
- Ty idioto . To płyn do kąpieli! – krzyknęłaś
- A skąd mogłem to wiedzieć? Stał koło proszku, na pralce ! I jeszcze skarpetka czerwona leżała, to też wrzuciłem. Żebyś nie gadała, że się nie przykładam. – odkrzyknął chłopak. Cóż, troszkę racji miał. Sama postawiłaś to ustrojstwo tam, gdzie nie powinno stać. Ale skarpetka. No trzymajcie mnie. Popatrzyłaś się jeszcze raz na otaczające cię, różowe nieszczęście. Cóż, trzeba działać, nie myśleć.
- Szybko, idź po wiadro. Musimy się tego pozbyć. – krzyknęłaś do chłopaka, który posłusznie wykonał twoje polecenie, ty zaś  tym czasie próbowałaś pozbyć się piany za pomocą miski.
Po półgodzinie, gdy pozostali mieszkańcy wrócili do domu, zastali was siedzących na kanapie i wyglądających jak siedem nieszczęść. Wyglądaliście, jakbyście walczyli z największym złem świata, i wyszli ledwo żywi z tej walki – brudni, z oczami bez wyrazu, wyglądający jak żywe trupy. Gdy żadne z was nie odpowiadało na pytania reszty, wszyscy udali się do pokoju, zostawiając was samych, wpatrujących się w ścianę, a ostatnie, co usłyszeliście, zanim zasnęliście, to głos Jina mówiący O, jakie śliczne różowe firanki, kupiliśmy nowe?


1 komentarz:

  1. Super oj biedny V niemiła przygoda z praniem.Swietny pomysl
    Genialny chlopaki w tle super. Komin na smyczy super idol i co zreformował ma że teraz sie na niego suga uwziol. Nie mogę się do czekać ostatniej czesci super. Pozdrawiam

    Choi hyu Sun

    OdpowiedzUsuń